333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
2 posters
:: Wielka Brytrania :: xx
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
- Kod:
<ul class="linklist">
<!-- BEGIN switch_user_logged_in -->
<li><a href="{U_SEARCH_NEW}">{L_SEARCH_NEW}</a> • </li>
<li><a href="{U_SEARCH_SELF}">{L_SEARCH_SELF}</a> • </li>
<!-- END switch_user_logged_in -->
<li><a href="{U_SEARCH_UNANSWERED}">{L_SEARCH_UNANSWERED}</a></li>
<!-- BEGIN switch_user_logged_in -->
<li class="rightside"><a href="{U_MARK_READ}" accesskey="m">{L_MARK_FORUMS_READ}</a></li>
<!-- END switch_user_logged_in -->
</ul>
Arcanine- NAZWA RANGI
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
- Kod:
<!-- BEGIN switch_legend -->
<ul id="picture_legend">
<li><img src="{FORUM_NEW_IMG}" alt="{L_NEW_POSTS}" />{L_NEW_POSTS}</li>
<li><img src="{FORUM_IMG}" alt="{L_NO_NEW_POSTS}" />{L_NO_NEW_POSTS}</li>
<li><img src="{FORUM_LOCKED_IMG}" alt="{L_FORUM_LOCKED}" />{L_FORUM_LOCKED}</li>
</ul>
<!-- END switch_legend -->
Arcanine- NAZWA RANGI
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
- Kod:
<!-- BEGIN switch_on_index -->
<ul class="linklist">
<li><a href="{U_TODAY_ACTIVE}">{L_TODAY_ACTIVE}</a> • </li>
<li><a href="{U_TODAY_POSTERS}">{L_TODAY_POSTERS}</a> • </li>
<li class="last"><a href="{U_OVERALL_POSTERS}">{L_OVERALL_POSTERS}</a></li>
<!-- BEGIN switch_delete_cookies -->
<li class="rightside"><a href="{switch_on_index.switch_delete_cookies.U_DELETE_COOKIES}" rel="nofollow">{switch_on_index.switch_delete_cookies.L_DELETE_COOKIES}</a></li>
<!-- END switch_delete_cookies -->
</ul>
<!-- END switch_on_index -->
Arcanine- NAZWA RANGI
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
la la la :3 napisał:— Naprawdę jesteś niemiły — odparła — wiesz o tym? Masz problem z kobietami?
— Z mężczyznami, kobietami, psami. Nikogo nie faworyzuję — wyjaśnił. — Wszyscy mnie wkurwiają.
Arcanine- NAZWA RANGI
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
- :3333333:
- blockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote divblockquote div
Arcanine- NAZWA RANGI
Re: 333333333333aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
— Wypluj to.
Lekkie zdziwienie znalazło obraz na licu młodzieńca, gdy obracał twarz znów ku rozmówcy. Przez dłuższą chwilę żadne słowa nie opuściły młodzieńczych ust. Być może Opętany był w tak wielkim szoku, że głos ugrzązł mu w gardle. Nawet wyraz miał jakiś taki zamarły, znieruchomiały jakby w przestrachu. Dopiero nagłe parsknięcie pełne rozbawienia zaprzeczyło powstałej teorii, miażdżąc ją na proch. Młody po uspokojeniu nie potrafił zapanować nad mięśniami — same wykrzywiały wargi w uśmiechu.
— Sprawdź mnie, jestem twardym zawodnikiem — choć na takiego nie wyglądał. Wyszczerzył białe zęby w uśmiechu (dłuższe kły widocznie odcinały się na tle reszty). — Załóżmy, że jeśli pożałuję tych słów, to przyznam to szczerze i od razu. I jeśli rzeczywiście tak się stanie, to powiedzmy, że... spełnię jedno twoje życzenie? No, w miarę możliwości, ale bez ograniczeń, żebyś nie mówił, że nic z tego nie będziesz miał — kończąc wypowiedź znów zajrzał w oczy Kyle'a, czekając na odmowę, inne warunki, w zasadzie na jakąkolwiek reakcję. Gotowość uniosła mu kciuki ku górze, a kolejny zastrzyk energii niewiadomego pochodzenia rozwiał ostatnie naleciałości snu.
— Nic, co mogłoby cię zainteresować.
Wydął policzki odrobinę zawiedziony, ale nie na tyle, by robić z tego powodu większą scenę (jak te wszystkie dzieci tarzające się po sklepowej podłodze, gdy mam nie pozwoliła na wrzucenie do koszyka ulubionej słodkości). Kyle miał jednak rację. Jego późniejsze wyjaśnienia — niezbyt pomocne — tylko to potwierdziły. Opętany nie odpowiedział. Pokiwał tylko głową, niby to ze zrozumieniem, nawet jeśli rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej.
— Z lisem. Tak przynajmniej mi się wydawało — wzruszył ramionami z lekkością. Kita zaszurała w zastanowieniu po podłodze, zmiatając z desek co pomniejsze koty kurzu. Zaraz przeniósł go na udo, chwytając w palce pasma ciemnego i jasnego futra. Przeczesując miękką strukturę, rozważał ewentualne odchyły genetyczne, ale koniec końców nie był w stanie dodać niczego. Im bardziej się głowił, tym więcej niewiadomych uchylało sobie drzwi do umysłu, wiążąc się jedna z drugą w wielką plątaninę, której samemu nie był w stanie rozpleść. — Ale skoro to ty tu jesteś lekarzem i znając się na rzeczy twierdzisz, że twoja teoria została starta w pył, to ja już niczego nie jestem pewny.
W końcu uderzyła w niego myśl. Zanim jednak zapoznał ją ze światem, przemknął spojrzeniem po pomieszczeniu, koniec końców zatrzymując oczy na rozmówcy. Przypatrywał mu się kilka dłuższych sekund.
— Czemu nie podejdziesz? — zapytał. Zajmowali miejsca przy dwóch przeciwległych ścianach, dzieliła ich odległość całego tego chwiejnego budynku. Po sytuacji ze wstrzykiwaniem czegoś w żyłę opętany uznał, że można było choć napomknąć o kredycie zaufania. Z czasem zaczął sądzić, że być może przesadził z optymizmem.
Lekkie zdziwienie znalazło obraz na licu młodzieńca, gdy obracał twarz znów ku rozmówcy. Przez dłuższą chwilę żadne słowa nie opuściły młodzieńczych ust. Być może Opętany był w tak wielkim szoku, że głos ugrzązł mu w gardle. Nawet wyraz miał jakiś taki zamarły, znieruchomiały jakby w przestrachu. Dopiero nagłe parsknięcie pełne rozbawienia zaprzeczyło powstałej teorii, miażdżąc ją na proch. Młody po uspokojeniu nie potrafił zapanować nad mięśniami — same wykrzywiały wargi w uśmiechu.
— Sprawdź mnie, jestem twardym zawodnikiem — choć na takiego nie wyglądał. Wyszczerzył białe zęby w uśmiechu (dłuższe kły widocznie odcinały się na tle reszty). — Załóżmy, że jeśli pożałuję tych słów, to przyznam to szczerze i od razu. I jeśli rzeczywiście tak się stanie, to powiedzmy, że... spełnię jedno twoje życzenie? No, w miarę możliwości, ale bez ograniczeń, żebyś nie mówił, że nic z tego nie będziesz miał — kończąc wypowiedź znów zajrzał w oczy Kyle'a, czekając na odmowę, inne warunki, w zasadzie na jakąkolwiek reakcję. Gotowość uniosła mu kciuki ku górze, a kolejny zastrzyk energii niewiadomego pochodzenia rozwiał ostatnie naleciałości snu.
— Nic, co mogłoby cię zainteresować.
Wydął policzki odrobinę zawiedziony, ale nie na tyle, by robić z tego powodu większą scenę (jak te wszystkie dzieci tarzające się po sklepowej podłodze, gdy mam nie pozwoliła na wrzucenie do koszyka ulubionej słodkości). Kyle miał jednak rację. Jego późniejsze wyjaśnienia — niezbyt pomocne — tylko to potwierdziły. Opętany nie odpowiedział. Pokiwał tylko głową, niby to ze zrozumieniem, nawet jeśli rzeczywistość przedstawiała się zupełnie inaczej.
— Z lisem. Tak przynajmniej mi się wydawało — wzruszył ramionami z lekkością. Kita zaszurała w zastanowieniu po podłodze, zmiatając z desek co pomniejsze koty kurzu. Zaraz przeniósł go na udo, chwytając w palce pasma ciemnego i jasnego futra. Przeczesując miękką strukturę, rozważał ewentualne odchyły genetyczne, ale koniec końców nie był w stanie dodać niczego. Im bardziej się głowił, tym więcej niewiadomych uchylało sobie drzwi do umysłu, wiążąc się jedna z drugą w wielką plątaninę, której samemu nie był w stanie rozpleść. — Ale skoro to ty tu jesteś lekarzem i znając się na rzeczy twierdzisz, że twoja teoria została starta w pył, to ja już niczego nie jestem pewny.
W końcu uderzyła w niego myśl. Zanim jednak zapoznał ją ze światem, przemknął spojrzeniem po pomieszczeniu, koniec końców zatrzymując oczy na rozmówcy. Przypatrywał mu się kilka dłuższych sekund.
— Czemu nie podejdziesz? — zapytał. Zajmowali miejsca przy dwóch przeciwległych ścianach, dzieliła ich odległość całego tego chwiejnego budynku. Po sytuacji ze wstrzykiwaniem czegoś w żyłę opętany uznał, że można było choć napomknąć o kredycie zaufania. Z czasem zaczął sądzić, że być może przesadził z optymizmem.
Arcanine- NAZWA RANGI
Strona 1 z 2 • 1, 2
:: Wielka Brytrania :: xx
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach