xxxx
:: Wielka Brytrania :: Minami – Południe :: Przewodnik
Strona 1 z 1
xxxx
Bo kto biegnie - zginie dziś w biegu!
A kto stanął - padnie gdzie stał!
Krwią w panice piszemy na śniegu:
My nie wilki, my mięso na strzał!
A kto stanął - padnie gdzie stał!
Krwią w panice piszemy na śniegu:
My nie wilki, my mięso na strzał!
x AUTENTYCZNA GODNOŚĆ:
Jonathan Charles O'Harleyh.
x IMIONA, POD KTÓRYMI MOŻE BYĆ KOJARZONY:
Growlithe; Wilk;Chika.
x WIEK FAKTYCZNY/WIZUALNY:
1013/20.
x ORGANIZACJA/STANOWISKO:
DOGS/Wilczur.
x RASA/RANGA:
Wymordowany/Level E.
x PŁEĆ:
Mężczyzna.
Jonathan Charles O'Harleyh.
x IMIONA, POD KTÓRYMI MOŻE BYĆ KOJARZONY:
Growlithe; Wilk;
x WIEK FAKTYCZNY/WIZUALNY:
1013/20.
x ORGANIZACJA/STANOWISKO:
DOGS/Wilczur.
x RASA/RANGA:
Wymordowany/Level E.
x PŁEĆ:
Mężczyzna.
Moce i artefakty
x WAMPIRYZM.
W skrócie: regeneracja poprzez wampiryzm.
Wraz z chwilą, w której ciało zostało zdominowane przez wirus X, organizm przestał produkować wystarczającą ilość krwinek czerwonych. Transport tlenu został ostro ograniczony, przez co Growlithe miewa... silne duszności. Mimo nabierania coraz to większych haustów powietrza płuca pozostają puste, co w mało efektowny sposób doprowadza organizm do śmierci. Wampiryzm najłatwiej porównać do głodu; choć bardziej psychicznego, niż fizycznego. Początkowo głód jest niewielki i z łatwością można go zignorować. Z czasem drapanie w gardle zaczyna być drażniące, kły mrowią i wydłużają się nieco, ślepia zawsze padają na prześwitujące przez cienką skórę żyły na szyi rozmówcy. W końcu pada cała świadomość, pchając wykończony organizm ku pierwszej, lepszej osobie. Byle tylko przeżyć. Z tego powodu Growlithe co jakiś czas rzuca się na Bogu ducha winne dziewice, by pożyczyć ich życie na czas bliżej nieokreślony. Cały proces przyspiesza regenerację ciała; zasklepiają się rany, zrasta się naskórek, podnosi się poziom energii. Niewielkie rany zasklepiają się od razu, poważniejsze urazy potrzebują więcej czasu, w zależności od tego, ile wypił cudzej krwi.
Defekty: zbyt długa „abstynencja” skutkuje późniejszymi problemami zdrowotnymi: organizm nie posiadający krwinek, ma zaburzony transport tlenu, co powoduje ― najprościej rzecz ujmując ― duszenie się (i w efekcie śmierć). Moc nie umożliwia odrastania kończyn, narządów itp.
x ZMODYFIKOWANA UMBRAKINEZA.
W skrócie: władza nad zmorami.
Artefakt w formie bransoletki, umiejscowiony na lewym nadgarstku chłopaka. To właśnie w tym przedmiocie ulokowany jest mroczny świat, rozrywający dotychczasowe życie właściciela na dwie równe części. Od momentu założenia artefaktu, Growlithe został „postawiony między dwoma światami”. Światem realnym i światem mar, który widoczny jest tylko dla niego. Prowadzenie konwersacji z jakąkolwiek istotą ze świadomością, że czarne, obślizgłe zmory przemykają się wokół ciała rozmówcy, początkowo mocno go ograniczało. Musiał przyglądać się, jak ich języki przemykają po policzkach, wargach i szyjach wszystkich osób wkoło, jak zmory gryzą innych w kostki, jak ocierają się o uda, wchodzą pod spódnice, wsuwają pazury w oczy. Przez podobne obrazy niejednokrotnie spotkanie kończyło się ostrym prawym sierpowym od Grow'a. Żadne wytłumaczenia nie wchodziły w grę; zawsze słyszał to samo. „Co ci znowu odwaliło?! Nic tu nie ma, do kurwy. Przestań mnie wreszcie bić, nie jestem w niebezpieczeństwie!” W końcu zrozumiał, że jest jedynym, który widzi te półprzeźroczyste, mroczne potwory. Inni mogą odczuć tylko przejmujący chłód w miejscach, które dotykają bestie.
Growlithe posiada możliwość dowolnego manipulowania stworzeniami, które tworzy z czarnej, namacalnej substancji, łudząco przypominającej cień czy mrok. Kreatury posiadają własną inteligencję, nawet tonację, płeć i charakter, a większości z nich zostały również nadane imiona. Wymykają się z artefaktu, nabierając ostrości kształtów i rozmiarów. Przestają być tylko głosem w myślach Growlithe'a, a zaczynają zmieniać się w prawdziwe, wiecznie głodne bestie. W tej formie są wreszcie widoczne dla pozostałych, choć nadal ich mowa pozostaje językiem zwierząt.
Nie posiadają żadnych przebłysków innych kolorów. Ich sylwetki, oczy, języki czy krew są w kolorze głębokiej czerni. Z właścicielem artefaktu komunikując się telepatycznie ― stąd właśnie liczne podejrzenia Growlithe'a o schizofrenię. Mary posiadają tylko jeden cel: zdominować właściciela. Będą go chronić do upadłego, jednak nie ze względu na czystą lojalność czy sympatię. Potrzebują ciała, które umożliwi im funkcjonowanie, wyrwanie się z otchłani, w której są uwięzione. Starają się jednak zapanować nad umysłem, krok po kroku łamiąc żelazną wolę.
Defekty: burdel w głowie, jakich mało. Nadużywanie mocy powoduje piorunujący ból, zaczynający się w lewym nadgarstku. Artefakt jest nierozerwalny, a jedyną możliwością pozbycia się go, to odcięcie kończyny. Ponadto bransoleta zaczyna się zaciskać, gdy właściciel nagina nieco swoje możliwości. Pętla powoli maleje, „wżerając się” w skórę i mięśnie nadgarstka.
x BIOKINEZA.
W skrócie: zamiana w (wyrośniętego) psa.
Przemiana w wyrośniętego kundla, na pierwszy rzut oka przypominającego wilka. Czarna, nieprzyzwoicie miękka w dotyku sierść przesypuje się między cudzymi palcami, absolutnie nie pasując do ogólnego wizerunku Wymordowanego. To jedyna pozytywna cecha jego wyglądu, bo pomijając włosie, przypominające futerko młodego kociaka, Growlithe prezentuje się raczej nieprzyjemnie i „bez badyla nie podchodź”. Dwubarwne, ludzkie spojrzenie, rosła, choć szczupła sylwetka, potężne łapy i mocne kły. Zęby długie, białe, ostre, jak wystawa noży, zwykle prezentowane podczas wydobywających się z gardła mrukliwych ostrzeżeń. Trzeba przyznać, że siłę w płucach to on ma; kiedy warknie, dźwięk jest równie ostry, co ryk lwa.
Defekty: sama transformacja w wilczura trwa dosłownie ułamek sekundy, ale to wystarczy, aby ciało przeszyła błyskawica bólu. Przemiana przypomina wciskanie się w za małą skorupę, przy jednoczesnym wyłamywaniu i przestawianiu stawów kończyn. Ponadto zbyt długie przebywanie w tej postaci prowadzi do odwracalnych zaburzeń psychicznych - postać dziczeje.
x PIROKINEZA.
W skrócie: władza nad ogniem
Możliwość tworzenia, manipulowania i usuwania ognia. Na chwilę obecną Growlithe nie panuje nad mocą. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w przypływie silnych, negatywnych emocji użyje pirokinezy, bez możliwości kontrolowania płomieni.
Defekty: nadużywanie pirokinezy grozi powolnym niwelowaniem odporności na ogień, wskutek czego Growlithe może zostać poparzony przez własne płomienie. Standardowo dochodzi do tego ból głowy i karku (miejsce, gdzie znajduje się czip).
x TROPICIEL.
W skrócie: możliwość wytropienia każdego, żywego organizmu.
Wystarczy, aby właściciel mocy znał woń szukanej postaci lub powąchał przedmiot do niej należący. W momencie aktywacji teren zamienia się w kolorowe plamy, a cały zabieg porównywalny jest do oglądania świata w podczerwieni. Urok tkwi w tym, że w momencie załamania się odpowiedniej kolorystyki, na ziemi pojawiają się białe ślady stóp, na murach domów odciski palców, dłoni, gdzieniegdzie jedynie niewielkie, puszyste „obłoczki” stworzone na wzór kłębów zapachu. Warunkiem jest naturalnie, by poszukiwany choć raz w życiu znalazł się w miejscu przebywania właściciela artefaktu. W innym przypadku trop nie zostaje podjęty. Artefakt ma kształt kolczyka, który aktualnie znajduje się w lewym uchu Growlithe'a.
Defekty: moc nie zadziała, jeśli poszukiwany nigdy nie był w miejscu, w którym aktualnie znajduje się posiadacz artefaktu. Ponadto nie ma możliwości podjęcia tropy, jeśli Growlithe jest... przeziębiony. Zatkany nos skutecznie mu to uniemożliwia. Moc nie działa na androidy.
Zalety
x (rasowe!) ZWIĘKSZONA TĘŻYZNA CIAŁA.
x (rasowe!) ZWIĘKSZONA CZUJNOŚĆ.
x (rasowe!) WYOSTRZONE ZMYSŁY.
x UMIEJĘTNOŚĆ POSŁUGIWANIA SIĘ BRONIĄ PALNĄ.
x ARTYSTA.
x SZPIEGOSTWO (działanie z ukrycia).
x NIESPRAWNOŚĆ PRAWEJ RĘKI. Połowa dłoni jest niewrażliwa na ciepło, zimno i dotyk. Pamiątka po jednej z licznych misji.
x OSOBOWOŚĆ CHWIEJNA EMOCJONALNIE TYPU BORDELINE. Growlithe nie panuje nad nagłymi wybuchami gniewu, a jego akty agresji, powodowanie głównie marami, tylko pogłębiają ten defekt. Osobiście nie przyznaje się do choroby.
x ZESPÓŁ TOURETTE'A: wrodzone zaburzenie neurologiczne, charakteryzujące się między innymi występowaniem tików nerwowych. W przypadku Growlithe'a ogranicza się to do natarczywego drapania całej prawej dłoni, w której nie odczuwa bólu. Nie panuje nad tym, a gdy ktoś mu zwróci uwagę, skóra zwykle jest już zdarta do mięśni.
x WYOSTRZONE ZMYSŁY. Szczególnie łatwo go ogłuszyć.
x BEZNADZIEJNY KUCHARZ. Typ, który potrafi pogwałcić prawa chleba, krojąc go ewidentnie nie w taki sposób, jaki przewiduje ustawa. Bezapelacyjnie do Makłowicza jeszcze mu daleko.
x ŚLEPOTA LEWEGO OKA. Ograniczony rejestr pleneru.
x HEJTER SŁODYCZY.
x CHORA NIENAWIŚĆ DO S.SPEC.
x MAGNES NA WROGÓW I TARAPATY. Ten to jest chyba z Bogiem na „ty”. W zasadzie nie ma dnia ani godziny, by ktoś nie deptał mu boleśnie po piętach. Nie dość, że zawsze jest chętny, by przemodelować komuś facjatę, to jeszcze pcha swoje miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę w samo apogeum wszelakich kłopotów.
x NARWANY KUNDEL. Typ, który najpierw sprzeda komuś kopa w tyłek, aż but wyjdzie gębą, a argumenty wymyśli później. Ciężko z nim utrzymać pozytywne stosunki, bo zawsze zachowuje się, jakby wszystkich chciał zeżreć żywcem.
x LEVEL E. Niejednokrotnie zdarzyło mu się już stracić nad sobą panowanie. Zbyt burzliwe emocje prowadzą do niekontrolowanych przemian w wilczura, podczas których ludzka natura Growlithe'a zostaje całkowicie uśpiona.
x BEZSENNOŚĆ. Mnogość nocy, w których Growlithe zrywa się do siadu z ciężkim oddechem powoli przekracza granice dobrego smaku. Z tego powodu sypia niespokojnie, zwykle często się budząc, choć ― paradoksalnie ― spać uwielbia.
x SŁABOŚĆ DO ZWIERZĄT, że żal patrzeć. Jest w stanie z premedytacją wrzucić się pod koła rozpędzonego tira, gdyby tylko po drodze istniał choć cień szansy, że zepchnie kociaka z jezdni. Swoje psy traktuje jak rodzinę, nie jak zwierzęta.
x „OKO ZA OKO”... i nagle cała populacja ślepa. Growlithe nie odpuści, jeśli ktokolwiek położy łapy na jego własności, wliczając w to nie tylkomordy do wykarmienia sługów, ale i członków gangu. Praktykuje zasadę „wrogowie moich przyjaciół są moimi wrogami”, toteż jedno krzywe spojrzenie na Kundle Desperacji, a Wilczur podwija rękawy i chwyta za coś ciężkiego.
x EVENDELL: anielica, która od jakiegoś czasu przyssała się do Growlithe'a i do teraz szarga mu nerwy. Niejednokrotnie miał ochotę ją wywlec do ciemnego lasu i porzucić, niejednokrotnie pięść cudem nie podniosła się, by zadać cios. Jeśli ktoś zapytałby go, dlaczego nadal ją znosi, prawdopodobnie nie umiałby znaleźć odpowiedzi. No... po prostu. I o ile w stosunku do innych bywa szorstki i warkliwy, Evendell w pewien sposób tłumi w nim paskudne potwory.To nie tak, że ją lubi.
x SŁABOŚĆ DO NATURALNIE DOBRYCH POSTACI.
x MA W SOBIE JAKĄŚ CZĄSTKĘ DŻENTELMEŃSTWA. Kobiety i dzieci traktuje z większym szacunkiem i łagodnością.
x Zaczyna CIERPIEĆ NA ŚLEPOTĘ BARW. Ściślej ujmując: monochromatyzm. Choroba jest efektem ubocznym posiadania artefaktu, choć to dopiero początkowe stadium.
x (rasowe!) ZWIĘKSZONA CZUJNOŚĆ.
x (rasowe!) WYOSTRZONE ZMYSŁY.
x UMIEJĘTNOŚĆ POSŁUGIWANIA SIĘ BRONIĄ PALNĄ.
x ARTYSTA.
x SZPIEGOSTWO (działanie z ukrycia).
Defekty
x NIESPRAWNOŚĆ PRAWEJ RĘKI. Połowa dłoni jest niewrażliwa na ciepło, zimno i dotyk. Pamiątka po jednej z licznych misji.
x OSOBOWOŚĆ CHWIEJNA EMOCJONALNIE TYPU BORDELINE. Growlithe nie panuje nad nagłymi wybuchami gniewu, a jego akty agresji, powodowanie głównie marami, tylko pogłębiają ten defekt. Osobiście nie przyznaje się do choroby.
x ZESPÓŁ TOURETTE'A: wrodzone zaburzenie neurologiczne, charakteryzujące się między innymi występowaniem tików nerwowych. W przypadku Growlithe'a ogranicza się to do natarczywego drapania całej prawej dłoni, w której nie odczuwa bólu. Nie panuje nad tym, a gdy ktoś mu zwróci uwagę, skóra zwykle jest już zdarta do mięśni.
x WYOSTRZONE ZMYSŁY. Szczególnie łatwo go ogłuszyć.
x BEZNADZIEJNY KUCHARZ. Typ, który potrafi pogwałcić prawa chleba, krojąc go ewidentnie nie w taki sposób, jaki przewiduje ustawa. Bezapelacyjnie do Makłowicza jeszcze mu daleko.
x ŚLEPOTA LEWEGO OKA. Ograniczony rejestr pleneru.
x HEJTER SŁODYCZY.
x CHORA NIENAWIŚĆ DO S.SPEC.
x MAGNES NA WROGÓW I TARAPATY. Ten to jest chyba z Bogiem na „ty”. W zasadzie nie ma dnia ani godziny, by ktoś nie deptał mu boleśnie po piętach. Nie dość, że zawsze jest chętny, by przemodelować komuś facjatę, to jeszcze pcha swoje miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę w samo apogeum wszelakich kłopotów.
x NARWANY KUNDEL. Typ, który najpierw sprzeda komuś kopa w tyłek, aż but wyjdzie gębą, a argumenty wymyśli później. Ciężko z nim utrzymać pozytywne stosunki, bo zawsze zachowuje się, jakby wszystkich chciał zeżreć żywcem.
x LEVEL E. Niejednokrotnie zdarzyło mu się już stracić nad sobą panowanie. Zbyt burzliwe emocje prowadzą do niekontrolowanych przemian w wilczura, podczas których ludzka natura Growlithe'a zostaje całkowicie uśpiona.
x BEZSENNOŚĆ. Mnogość nocy, w których Growlithe zrywa się do siadu z ciężkim oddechem powoli przekracza granice dobrego smaku. Z tego powodu sypia niespokojnie, zwykle często się budząc, choć ― paradoksalnie ― spać uwielbia.
x SŁABOŚĆ DO ZWIERZĄT, że żal patrzeć. Jest w stanie z premedytacją wrzucić się pod koła rozpędzonego tira, gdyby tylko po drodze istniał choć cień szansy, że zepchnie kociaka z jezdni. Swoje psy traktuje jak rodzinę, nie jak zwierzęta.
x „OKO ZA OKO”... i nagle cała populacja ślepa. Growlithe nie odpuści, jeśli ktokolwiek położy łapy na jego własności, wliczając w to nie tylko
x EVENDELL: anielica, która od jakiegoś czasu przyssała się do Growlithe'a i do teraz szarga mu nerwy. Niejednokrotnie miał ochotę ją wywlec do ciemnego lasu i porzucić, niejednokrotnie pięść cudem nie podniosła się, by zadać cios. Jeśli ktoś zapytałby go, dlaczego nadal ją znosi, prawdopodobnie nie umiałby znaleźć odpowiedzi. No... po prostu. I o ile w stosunku do innych bywa szorstki i warkliwy, Evendell w pewien sposób tłumi w nim paskudne potwory.
x SŁABOŚĆ DO NATURALNIE DOBRYCH POSTACI.
x MA W SOBIE JAKĄŚ CZĄSTKĘ DŻENTELMEŃSTWA. Kobiety i dzieci traktuje z większym szacunkiem i łagodnością.
x Zaczyna CIERPIEĆ NA ŚLEPOTĘ BARW. Ściślej ujmując: monochromatyzm. Choroba jest efektem ubocznym posiadania artefaktu, choć to dopiero początkowe stadium.
RESZTA KARTY:
- Spoiler:
- WYGLĄD:
182 centymetry wzrostu | ok. 70 kilogramów wagi
Bar „Przyszłość”. Kłębowisko hipokrytów. Czarna speluna. Wszyscy wszystkim odpowiadają, wszyscy do wszystkich posyłają uśmiechy. Wymuszona uprzejmość, drwiące grymasy, parsknięcia, podbramkowe zagrania. W ciemnym pomieszczeniu, oświetlonym tylko żółtą, zwisającą z sufitu nagą żarówką, mrugającą co rusz swoim jednym okiem, pojawiła się nowa postać. Ktoś szturchnął kompana w żebra, jednooki pijak chwycił za swój kufel oburącz, jakby przybysz miał zamiar odebrać mu jego największy skarb.
Po schodach, boso, zszedł zaspany młodzieniec. Ziewał, demonstrując białe, ostre kły. Szczupłe palce artysty wplecione były w rozczochrane włosy, gdy odgarniał niesforną grzywkę z czoła. Liczne, grube blizny szpecą jego tors, plecy i szczupły brzuch. Cherlawa pierś opada, gdy spomiędzy warg wyrywa się bezgłośne westchnięcie zmęczenia, wraz z pokonaniem ostatniego stopnia.
„Widzisz tego dzieciaka?” - rozlegają się szepty, które młodzieniec zdaje się całkowicie ignorować. Siada przy barze i wsuwa między spierzchnięte, popękane usta niedopalonego papierosa. Unosi jeden palec. Barman chwyta za szklankę.
Codziennie to samo.
Szary, mdły dym owiał jego twarz. Ostre rysy, parę zadrapań na policzkach czy nosie obsypanym jasnymi piegami. Obraz niewinnego dzieciaka zdaje się odsuwać w zapomnienie, gdy spojrzy się w oczy. Spod zmarszczonych brwi dybią na wszystkich dwukolorowe tęczówki pełne hardości i ognia, którego żadne wody przykrości nie są w stanie ugasić. Nieodłączny żar, jaki tli się w kącikach zwierzęcych ślepi zdaje się ostrzegać przed zagrożeniem.
„To kundel” - słychać w rogu pokoju. Chłopak nawet nie drgnie. Wie, że nikt z nim nie zadrze. Może w całkowitym spokoju chwycić w rękę o zdartych do krwi knykciach szklankę z trunkiem, przyłożyć ją do ust i zwilżyć gardło. Gardło, które niesie szkaradną szramę przez samą grdykę. Gdy odstawia naczynie z powrotem na blat, barman pochyla się nad nim i uśmiecha marudnie, aż wąsy mu się unoszą.
- Co? Kolejna panienka zaliczona?
Młodzieniec wzrusza obojętnie barkami, by zaraz odpowiedzieć mu tylko ironicznym uśmiechem. Znali się jak łyse konie. Dzień jak dzisiejszy przechodzili tysiące razy.
CHARAKTER:
Jak zamkniesz oczy i odwrócisz głowę to może nawet będzie w twoim typie.
Niepoprawny. Brak jakichkolwiek pohamowań, bezczelność w słowach, ironiczne spojrzenie taksujące przechodniów spod rozczochranej grzywki. Typ rozpieszczonego dzieciaka, ukrytego za udawaną obojętnością i wyniosłością. Niejednokrotnie już cienkie linki maski pękały, ukazując lawinę mieszanych uczuć, z którymi ani rozmówca, ani nawet sam Growlithe nie jest w stanie dokładnie się oswoić. Ich mieszanina zakrawa o czystą abstrakcję. Czuć gniew i radość, irytację i obojętność, szaleństwo i stabilizację. Każdy nowy gest, słowo, najmniejszy ruch ust może przeważyć szalę – emocje wahające się ze skrajności, wpadające w kolejną skrajność, aż w końcu nie pozostaje nic prócz zdartego gardła i szczerej niechęci.
Nadmierna pewność w swoje słowa, egoistyczne podejście do własnych ideałów... to wszystko razem skumulowane w jednym ciele stawia naprzeciw ludzkości kogoś, kto godzinami mógłby wykłócać się o swoje racje. Nie jest w stanie pogodzić się z porażką, z trudem przełyka najdrobniejsze potknięcia, a każde złe słowo skierowane ku niemu, roztrzaskiwane jest przez kolejną porcję: „zaraz ci pokażę, że dam radę”. Nic więc dziwnego, że za entym razem musi wdepnąć w ssące, ruchome piaski tarapatów, zostawiających mu liczne pamiątki w postaci rys fizycznych i psychicznych. Świat uważa za brudny i pozbawiony cnoty, dawno obdarty z wszelakich zasad i moralności. Stosuje zasadę: „kiedyś traktowałem ludzi dobrze, dzisiaj – z wzajemnością”, przy okazji nie bacząc już na wyrzuty sumienia czy zdrowy rozsądek. Choleryk. Natręt. Pyskate szczenię. Aleksytymik. Jego autentyczny brak umiejętności nazywania i identyfikowania uczuć i emocji powoduje, że ciało, przeładowane nadmiarem walczących ze sobą myśli, w końcu buntuje się, wybucha złością i naganną autoagresją. Rzadko reaguje adekwatnie na bodźce. Irytujący chichot, w chwili powagi i konsternacji, warkliwa lawina przekleństw, wobec najbardziej puchatego stworzenia M3 czy harmonijny spokój podczas trzęsienia ziemi to tylko parę z gruntownych paradoksów, jakie objawiają się u Growlithe'a.
Jest głośny, wygadany i pewny siebie. Nie zastanawia się do wiosny nad słowami, nie myśli w atomowej ilości nad każdym kolejnym zdaniem, jakie miałby wypowiedzieć. To co mu ślina na język przyniesie, odbiorca usłyszy ze zdwojoną siłą. Mimo natarczywego usposobienia, przedstawiającego Grow'a raczej jako wyrośnięte, rozwścieczone zwierzę, niż normalnego chłopaka, posiada jednak parę zalet, które niewątpliwie rzadko udaje mu się uwydatnić. Legendarna hardość, heroizm, odwaga, lojalność i kreatywność.
Jakaś drobna część jego charakteru wciąż mieści w sobie wesołego dzieciaka, z kartkami planów na przyszłość, z marzeniami o podbiciu ludzkich serc i o uratowaniu tysiąca chorych. Bez rozmówcy robi się bardziej drażliwy i zamknięty w sobie. Potrafi wtedy zrezygnować z przyjemności, ograniczyć się do absolutnego minimum. Nigdy o siebie nie dbał. Na pierwszy rzut oka widać, że to abnegat – rozczochrane włosy, zadrapania na ciele, zaschnięta krew na butach i zero problemów z włożeniem ręki w maziowatą galaretę ludzkich wnętrzności, bo – ot – wpadł mu tam jakiś pieprzony kamyczek, który akurat wydawał się na wagę złota. Wystarczy delikatne zadraśnięcie na wierzchu dłoni, by wyszarpał sobie całe ramię. Jak wiecznie szczuty kundel, nie może... nie, to nie tak, że nie może. On nie POTRAFI usiedzieć w miejscu. Pięć minut to dla niego tragedia.
CIEKAWOSTKI:
■ MIEJSCE ZAMIESZKANIA: kryjówka 40 rozbójników.
■ ZAWÓD: rebeliant, złodziej.
■ Kochał oceany, morza i wielkie wody.
■ Posiada mnóstwo zwierząt.
■ Oburęczny.
■ Choruje na osobowość chwiejną emocjonalnie typu bordeline.
■ Posiada prywatnego anioła stróża.
■ Prowadzi janosikowy tryb życia.
■ Philophobia.
■ Nienaturalnie wysoka temperatura ciała.
■ Jest w stanie przespać cały dzień i pół następnego zbierać się z łóżka.
■ Absolutnie nie potrafi przegrywać.
■ Nigdy nie miał chłopaka, ani dziewczyny, choć mnogość jego zbliżeń z innymi osobami przekracza ludzkie pojęcie.
■ Śpi dużo, jednak przez znaczący procent snu zmaga się z koszmarami.
■ Chciałby z kimś spędzić prawdziwe święta Bożego Narodzenia, choć w Boga jak nie wierzy, tak nie wierzy.
■ Gdy nadmiernie nadwyręża struny głosowe, te robią go w konia i zwyczajnie przestają działać, a Growlithe milknie na jakiś czas.
■ Seksoholik.
■ Zobaczyć go w pełni sił, to jak ujrzeć różowego kucyka pony mordującego maczetą. Jedno i drugie jest możliwe, ale równie szokujące.
■ Posiada na szyi nieśmiertelnik, który lata świetności zostawił w tyle. Przy dole jest nieco wygięty, a łańcuszek był zmieniany chorą ilość razy. Napis to „Hope” / „13” Nikomu nie chce zdradzić z czym to się wiąże.
■ Dba o porządek dopiero wtedy, gdy jego koszulki zaczynają same się przemieszczać.
■ Nie poci się.
■ Ma bardzo szorstkie dłonie z grubymi szramami.
Arcanine- NAZWA RANGI
:: Wielka Brytrania :: Minami – Południe :: Przewodnik
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach