Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
:: Wielka Brytrania :: Minami – Południe :: Przewodnik
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
Ostatnio zmieniony przez User-chan dnia 06.02.16 12:27, w całości zmieniany 1 raz
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
z kim mam relację, coby nie zapomnieć
Nathair
Growlithe
Samael
Lilo
Sleipnir
Lentaros
Arata
Rumcajs
Infinity
jeszcze tutaj sobie wrzucę
Kyofu
Kaukaz
powinna być Luka
i Jarv
i jeszcze Poisona dorzucę
Nathair
Samael
Lilo
Sleipnir
Lentaros
Arata
Rumcajs
Infinity
jeszcze tutaj sobie wrzucę
Kyofu
Kaukaz
powinna być Luka
i Jarv
i jeszcze Poisona dorzucę
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
tu kod Growa, żebym nie musiał skakać po kartach
S H I O N
? ? ? ? ?
Ironia losu, że w chwili, gdy Shion wreszcie zdobył osobę, chcącą przy nim zostać w ten najbardziej uroczy, niewinny, przepełniony uczuciem sposób... Psy brutalnie zadarły głowę jego ukochanemu i poderżnęły mu gardło. Bez poczucia winy i ciążącego sumienia podeszwą przydeptano jego twarz do nasiąkniętej deszczem ziemi i porzucono z równą beznamiętnością. Walka trwała nadal, jakby sam incydent nie miał żadnego odzewu w długim paśmie historii; jakby Ethana w ogóle miało nie być. Zakwalifikowany jako zbyt mało ważny, by próbować go ratować; jako zbyt nisko ułożony w hierarchii, by tępić sobie za niego kły. Niewarty poświęcenia. Kompletnie byle jaki. Absolutnie do zastąpienia.
A mimo to Shion wrócił do miejsca, które równie dobrze można uznać za ogniwo jego żalu, bo ten sam szary członek CATS, był dla niego jedynym wybawieniem przed szaleństwem. Nie sama strata była zapewne najpodlejsza; nawet nie fakt, że utracił Ethana zbyt szybko, zbyt brutalnie. Dopiero później stopniowo rozumieć, że będzie tracić go kawałek po kawałku; że ten koszmar nie skończy się z chwilą ujrzenia go w... takim stanie. Wyblakną jego ubrania, wywietrzeje zapach jego ciała, pogubią się prywatne przedmioty. Że dzień po dniu zacznie zdawać sobie sprawę, że nie pamięta nuty jego głosu, delikatności dłoni albo jasnego błysku w oczach. Będzie mu znikać coraz bardziej, zabierany przez niedoskonałość jego umysłu.
To w końcu musiało mieć ujście.
Gdyby nie Psy.
Gdyby nie tamten dzień.
Gdyby nie ta przeklęta słabość...
„Przyjaciół trzymaj blisko. Wrogów ─ jeszcze bliżej”. Jeśli jest zasada, którą można praktykować w równie mocny sposób, co wyśmiewać, to właśnie ta. Z jakiejkolwiek strony by na to nie spojrzeć ─ Shion jest zdrajcą. Kocur, któremu siłą starto pazury, z własnej woli zakradł się do siedziby odwiecznych wrogów, by z uniesioną głową, wykonać najbardziej paskudne polecenia. Nie tylko wpuszczono go, nie wyrządzając krzywdy, ale spotkał się twarzą w twarz z osobą, która tam była, która bez cienia współczucia przyglądała się śmierci Ethana, chętna przydeptać jego gardło podeszwą ciężkiego buta. I ─ ku zaskoczeniu wszystkich ─ Wilczur przyjął go do gangu, pozostawiając po sobie niesmak poniżenia.
I po co ci to wszystko, dzieciaku?
Growlithe pełen wewnętrznego żaru raz za razem szczuł młodego, podkładając mu pod bose stopy coraz więcej tlącego się węgla, jeszcze więcej odłamków szkła. Z rosnącą satysfakcją przyglądał się, jak na drobnym ciele pojawiają się kolejne głębokie rany ─ a mimo to Shion nie odpuścił. Zaciskał zęby, pięści i powieki, na każdym kroku powtarzając jak mantrę tylko jedno zdanie.
„Nie zdradzę cię”.
„Po prostu go zostaw, Grow.”
„Nic z niego nie będzie; już dawno się wypalił.”
„To diabła, to były Kot. Masz zamiar trzymać wroga razem z dziećmi naszych kochanek?”
Nie rozumiano, dlaczego Shion tak często przebywa w norze alfy. Wypierano z umysłu wszystko to, co wydawało się tak łatwe, a zarazem zbyt niemożliwe, by miało szansę być zrealizowane. Aż w końcu powoli, tydzień za tygodniem, godzono się z myślą, że ten kurewski zdrajca pałęta się przy nogach przywódcy; że śpi w jego pokoju, ubiera jego bluzy, nasiąka jego zapachem, dotyka jego rzeczy. Stopniowo nienawiść przemieniała się w obojętność. Bywają i tacy, którzy zapałali do Shiona cieplejszym uczuciem, podziwiali go za wytrwałość.
Na pytanie: „można mu ufać?” Growlithe mechanicznie odpowiada: „ręczę za niego”. Choć w kieszeni otwiera mu się nóż na sam dźwięk imienia Opętanego, koniec końców jest pierwszym, który bez zająknięcia kładzie nacisk na jego lojalność.
(...)
L E S L I E
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
K U R T
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
E V E N D E L L
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
N E M E Z I S
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
R Y A N
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
N A T H A I R
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x - p o z y t y w | x x x x x - n e u t r a l | x x x x x - n e g a t y w
? ? ? ? ?
Ironia losu, że w chwili, gdy Shion wreszcie zdobył osobę, chcącą przy nim zostać w ten najbardziej uroczy, niewinny, przepełniony uczuciem sposób... Psy brutalnie zadarły głowę jego ukochanemu i poderżnęły mu gardło. Bez poczucia winy i ciążącego sumienia podeszwą przydeptano jego twarz do nasiąkniętej deszczem ziemi i porzucono z równą beznamiętnością. Walka trwała nadal, jakby sam incydent nie miał żadnego odzewu w długim paśmie historii; jakby Ethana w ogóle miało nie być. Zakwalifikowany jako zbyt mało ważny, by próbować go ratować; jako zbyt nisko ułożony w hierarchii, by tępić sobie za niego kły. Niewarty poświęcenia. Kompletnie byle jaki. Absolutnie do zastąpienia.
A mimo to Shion wrócił do miejsca, które równie dobrze można uznać za ogniwo jego żalu, bo ten sam szary członek CATS, był dla niego jedynym wybawieniem przed szaleństwem. Nie sama strata była zapewne najpodlejsza; nawet nie fakt, że utracił Ethana zbyt szybko, zbyt brutalnie. Dopiero później stopniowo rozumieć, że będzie tracić go kawałek po kawałku; że ten koszmar nie skończy się z chwilą ujrzenia go w... takim stanie. Wyblakną jego ubrania, wywietrzeje zapach jego ciała, pogubią się prywatne przedmioty. Że dzień po dniu zacznie zdawać sobie sprawę, że nie pamięta nuty jego głosu, delikatności dłoni albo jasnego błysku w oczach. Będzie mu znikać coraz bardziej, zabierany przez niedoskonałość jego umysłu.
To w końcu musiało mieć ujście.
Gdyby nie Psy.
Gdyby nie tamten dzień.
Gdyby nie ta przeklęta słabość...
„Przyjaciół trzymaj blisko. Wrogów ─ jeszcze bliżej”. Jeśli jest zasada, którą można praktykować w równie mocny sposób, co wyśmiewać, to właśnie ta. Z jakiejkolwiek strony by na to nie spojrzeć ─ Shion jest zdrajcą. Kocur, któremu siłą starto pazury, z własnej woli zakradł się do siedziby odwiecznych wrogów, by z uniesioną głową, wykonać najbardziej paskudne polecenia. Nie tylko wpuszczono go, nie wyrządzając krzywdy, ale spotkał się twarzą w twarz z osobą, która tam była, która bez cienia współczucia przyglądała się śmierci Ethana, chętna przydeptać jego gardło podeszwą ciężkiego buta. I ─ ku zaskoczeniu wszystkich ─ Wilczur przyjął go do gangu, pozostawiając po sobie niesmak poniżenia.
I po co ci to wszystko, dzieciaku?
Growlithe pełen wewnętrznego żaru raz za razem szczuł młodego, podkładając mu pod bose stopy coraz więcej tlącego się węgla, jeszcze więcej odłamków szkła. Z rosnącą satysfakcją przyglądał się, jak na drobnym ciele pojawiają się kolejne głębokie rany ─ a mimo to Shion nie odpuścił. Zaciskał zęby, pięści i powieki, na każdym kroku powtarzając jak mantrę tylko jedno zdanie.
„Nie zdradzę cię”.
„Po prostu go zostaw, Grow.”
„Nic z niego nie będzie; już dawno się wypalił.”
„To diabła, to były Kot. Masz zamiar trzymać wroga razem z dziećmi naszych kochanek?”
Nie rozumiano, dlaczego Shion tak często przebywa w norze alfy. Wypierano z umysłu wszystko to, co wydawało się tak łatwe, a zarazem zbyt niemożliwe, by miało szansę być zrealizowane. Aż w końcu powoli, tydzień za tygodniem, godzono się z myślą, że ten kurewski zdrajca pałęta się przy nogach przywódcy; że śpi w jego pokoju, ubiera jego bluzy, nasiąka jego zapachem, dotyka jego rzeczy. Stopniowo nienawiść przemieniała się w obojętność. Bywają i tacy, którzy zapałali do Shiona cieplejszym uczuciem, podziwiali go za wytrwałość.
Na pytanie: „można mu ufać?” Growlithe mechanicznie odpowiada: „ręczę za niego”. Choć w kieszeni otwiera mu się nóż na sam dźwięk imienia Opętanego, koniec końców jest pierwszym, który bez zająknięcia kładzie nacisk na jego lojalność.
(...)
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
x x x x x - p o z y t y w | x x x x x - n e u t r a l | x x x x x - n e g a t y w
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
x x x x x
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
x x x x x
Natalie: Telefon w kieszeni, beretta 92 z jednym magazynkiem, scyzoryk.
Misja: Plecak, a w nim: apteczka pierwszej pomocy, skalpel, szczypce, igła i nici chirurgiczne, bandaże, strzykawka i dwie ampułki przeciwtężcowe | zapasowe ciuchy, igła i nici normalne, koc, blaszany kubek, komplet sztućców, amunicja do Oriona, do pistoletu,
Poza plecakiem - kieszenie and stuff: nóż, miecz, Orion rifle, Beretta 92, zapalniczka, latarka, lornetka, kompas.
Eden: bandaże, jodyna, środki przeciwbólowe, apteczka, maść na oparzenia, Orion, Glock, miecz, dwa granaty.
x x x x x
Natalie: biała koszula - górny guzik rozpięty, rękawy podwinięte do łokci, czarne spodnie, buty. Włosy związane z tyłu, żeby nie przeszkadzały.
Eden: czarna, dopasowana koszulka, ciemne bojówki, czarne desanty. Na to szary sweter i ciemnoszary płaszcz. Na szyi szalik, bo w końcu zima.
Misjia Ergo: jasna koszulka, schowana pod szarym swetrem z wyciągniętymi rękawami. Na nogach szare bojówki i czarne desanty po przeżyciach. Na wierzch narzucony płaszcz piaskowej barwy.
He who hunts monsters should be aware
That he does not become a monster.
Because when you gaze long into the abyss
The abyss also gazes into you.[/center]
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
******
Anielskie imię: Istaroth
Użytkowe imię: Alexander
Pseudonim: Krzyżowiec
Wiek: 7000 / 31
Miejsce zamieszkania: brak stałego
Zawód: anielski szpieg
User-chan- Świeża krew
Re: Brutalnie rozbebeszam kody i krzywdzę HTML
******
bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla bla
Ostatnio zmieniony przez User-chan dnia 20.04.16 20:33, w całości zmieniany 1 raz
User-chan- Świeża krew
Strona 1 z 2 • 1, 2
:: Wielka Brytrania :: Minami – Południe :: Przewodnik
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach